5 listopada 2012

O2.Rozdział

" Gdybyśmy nie tracili osób, które kochamy,
nie wiedzielibyśmy ile dla nas znaczą. "


          Po przestronnym domu rozniosło się echo pukania do drzwi, zerknąłem na Elizabeth, kobieta czytała zawzięcie jakiś artykuł w gazecie zupełnie ignorując otaczający ją świat. Ociężale podniosłem się z kanapy i ruszyłem w kierunku dochodzącego hałasu. Otworzyłem drewniane drzwi i ujrzałem pocieszną mordkę Louisa, przesunąłem się w bok pozwalając tym samym chłopakowi wejść do mieszkania.
- Coś się stało, czy tylko światło pada pod dziwnym kątem? - powiedział dokładnie przyglądając się mojej twarzy.
- Zdaje Ci się. - palnąłem bez namysłu wchodząc do salonu. Słyszałem jak Tommo tylko coś bąknął pod nosem wlekąc się tuż za mną.
- Elizabeth! - rzucił uradowany.
- Louis! - odpowiedziała mu moja małżonka uśmiechając się delikatnie.
- Jesteś jeszcze piękniejsza niż podczas naszego ostatniego spotkania. - stwierdził z podziwem siadając tuż obok niej. - A teraz powiedz co zrobiłaś z Zaynem ? - poruszył brwiami obejmując ją ramieniem.
- Dlaczego miałabym coś z nim zrobić? - rzekła zdumiona szybką zmianą wyrazu twarzy Tomlinsona.
- Kochana, przecież to widać gołym okiem. Coś z nim jest nie tak. - zaśmiał się wskazując na mnie.
- Zauważyłam, ale on nie chce ze mną rozmawiać na ' ten temat '. - burknęła podkreślając ostatnie słowa.
- Możecie skończyć? - westchnąłem zakładając bezradnie ręce na klatce piersiowej. - Przecież jest dobrze.
Louis spojrzał na mnie, później na Elizabeth, ponownie na mnie i znów na moja żonę, która po chwili zaniosła się głośnym śmiechem, tak jak i mój przyjaciel. Zmarszczyłem brwi i prychnąłem pod nosem, nie zwracając uwagi na nich ruszyłem do kuchni i upiłem łyka wody prosto z butelki. Poczułem ciepłą dłoń na ramieniu, nie musiałem się obracać, wiedziałem, że to Lou. Kiedy już na niego zerknąłem w jego oczach krył się niepokój, posłałem mu przepraszające spojrzenie i poprosiłem aby poszedł za mną. Przeszliśmy przez długi korytarz, po czy skręciliśmy w prawo, otworzyłem drzwi do gabinetu i wpuściłem tam przyjaciela. Oglądając się za siebie przekręciłem klucz w zamku, tym samym zamykając nas w moich czterech ścianach. Tommo przechodził obok półki ze zdjęciami, pamiątkami i częścią nagród jakie zdobyliśmy w przeszłości.
- Czasami za tym tęsknie. - odezwał się przyjaciel, westchnąłem głośno siadając na kanapie.
- Tak, ja też. - spuściłem wzrok na podłogę.
- Ale przecież nie o to chodzi. - skomentował obracając się w moim kierunku. - Nie to Cię trapi. - dopowiedział po chwili.
- April. - szepnąłem łamiącym się głosem chowając twarz w rękach.
Louis chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewał, wzdrygnął się na samo wypowiedzenie przeze mnie tego imienia. Poczułem jak siada koło mnie i obejmuje lekko ramieniem.
- Zayn, przerabialiśmy to już wiele lat temu. Przecież wiesz, że ona...
- Louis ona mi się codziennie śni! Od dwóch tygodni przychodzi do mnie w nocy, płacze i krzycz coś niezrozumiałego ale, kiedy słowa stają się wyraźniejsze ja po prostu budzę się zalany potem.. Nie wiem dlaczego , przecież nigdy nic takiego się nie zdarzało.. Mam wrażenie, że ona chce mi coś przekazać ale z jakiegoś powodu nie może. - załamał mi się głos, poczułem jak po moich rozgrzanych policzkach spływają słone łzy, Tommo westchnął ciężko po czym przytulił mnie.
- Mi też jej brakuje. - szepnął prawie niesłyszalnie.
Po jego słowach coś we mnie pękło i przestałem kryć moje uczucia, wybuchnąłem płaczem wtulając się w ramie przyjaciela.
- Musze w końcu dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. - powiedziałem pewnie - Myślę, że wtedy za szybko odpuściłem. Powinienem był zrobić coś więcej, walczyć o prawdę, a tymczasem poddałem się. - zakończyłem prawie krzycząc. Czułem, że nie zrobiłem wszystkiego, wtedy jeszcze mogłem działać, a teraz jest już za późno. Moje ciało przepełniła złość na samego siebie, bezradność niszczyła mnie od środka i najgorsze w tym wszystkim było to, że już nic nie mogłem z tym zrobić, zupełnie nic.

***

- O czym rozmawialiście z Louisem? - usłyszałem delikatni głos Elizabeth, poczułem jej ciepłe dłonie oplatające moją talie, oparła swoją głowę o moje plecy, byłem pewien, że właśnie się uśmiecha.
- Dawno nie widziałem się z chłopakami, stwierdziliśmy, że zrobimy jakiś męski wieczór czy coś, tak jak kiedyś. - uśmiechnąłem się odwracając się do niej.
- Ciesze się. - szepnęła składając czuły pocałunek na moich ustach.
Swoje dłonie ułożyłem na jej tali pogłębiając uścisk.
- Ja też. - odszepnąłem wprost do ucha ukochanej.
Kąciki jej ust uniesione były lekko do góry, a w niebieskich tęczówkach zauważyłem iskierki szczęścia, którymi obdarzała właśnie mnie. Ucałowałem jej czoło, następnie policzek , nosek i w końcu wpiłem się w usta z niezwykłą czułością i zarazem namiętnością. Tego nigdy w naszym związku nie brakowało, tej bezwarunkowej miłości, która pozwoliła nam cieszyć się każdą chwilą jaką spędziliśmy razem.
- Kocham Cię Zayn. - szepnęła wtulając się w moją klatkę piersiową. 
- Ja Ciebie też kocham. - otuliłem ją ramionami i ucałowałem delikatnie w głowę.

***

Przekręciłem się na drugi bok, próbując w końcu zasnąć, lecz upragniony Morfeusz nie chciał współpracować i tym samym skazał mnie na męczarnie. Usiadłem na łóżku starając się pozbierać myśli, czułem, że coś jest nie tak, lecz nie wiedziałem co. Zamknąłem oczy mocno zaciskając powieki, układałem wszystko w głowie lecz nie było różnicy, czułem się pogrążony w chaosie. Powoli otworzyłem powieki i momentalnie moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz co spowodowało, że nie mogłem się ruszyć, nie byłem zdolny do wykonania jakiegokolwiek ruchu, nawet tego najmniejszego.
- April.
Szepnąłem łamiącym się głosem sam do siebie widząc postać dziewczyny w rogu. Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy, brunetka wolno podeszła do skraju łóżka i usiadła tuż na przeciwko mnie, patrzyłem w jej brązowe oczy i widziałem w nich ból, po jej policzkach płynęła słona ciesz, płakała. Widziałem, że to spotkanie sprawia jej wiele bólu, miałem wrażenie, że toczy ona właśnie jakąś bitwę ze swoimi myślami, o ile coś takiego istnieje kiedy jest się duchem. Otworzyła usta próbując wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, ale nie szło jej to dobrze, ponieważ do moich uszu dotarł tylko cichy jęk.
- Jak mogę Ci pomóc? - powiedziałem uspokajając nieco szybkie bicie mojego serca i drżenie głosu.
Dziewczyna wybuchnęła płaczem, a ja nie wiedziałem co mam zrobić. W pewnym momencie cały pokój zaczął wirować, brunetka zaczęła krzyczeć dławiąc się własnymi łzami, próbowała coś mi pokazać jednak jej ruchy były takie gwałtowne i niezrozumiałe, że nie przedstawiały nic. Przerażony zerknąłem na Elizabeth, która jednak wydawała się nic nie słyszeć, pogrążona we śnie..
- Zayn... - usłyszałem stłumiony i cichy szept, wiedziałem do kogo należał, przestraszony spojrzałem w oczy April. - Zayn... - powtórzyła nieco głośniej. Tym razem to ja zacząłem płakać, cudownym uczuciem było ponowne usłyszenie jej melodyjnego głosu, który działał na mnie tak kojąco.
- April, kocham Cię. - powiedziałem patrząc w jej zapłakane tęczówki.
- List... - nie dane było jej dokończyć, ponieważ przez ciało dziewczyny przeszedł niepokojący dreszcz, widziałem jak to niemalże wyrywa jej wnętrzności, a ona pogrążona w ciemności stara z tym walczyć. Brunetka ostatnim tchnieniem wydała z siebie przeraźliwy krzyk po czym po prostu się rozpłynęła. Pokój przestał wirować, a ja zostałem sam, zupełnie sam wraz z moim rozdygotanym i rozgrzanym ciałem, oraz niewyobrażalnie złym uczuciem w środku swego serca..


Zerwałem się z łóżka otwierając szeroko oczy i rozglądając się uważnie po sypialni, zerknąłem na spokojnie śpiącą Elizabeth. Dotknąłem mojej rozpalonej twarzy, na której widniały kropelki potu, wytarłem je, zastanawiając się co dokładnie miało miejsce.
Sen. To był tylko sen. Zwykły cholerny sen... 
Przyłożyłem rękę do szybko bijącego serca i próbowałem się uspokoić. Lecz nie mogłem bo w mojej głowie widniał obraz pięknej brunetki z brązowymi oczami, w których krył się strach i ból. Jestem pewien, że ona chce mi co powiedzieć, wiem to, tylko co to może być. Dlaczego jest aż tak ważne, że po czterdziestu latach April odwiedza mnie w snach? Przecież po naszym rozstaniu dosłownie marzyłem, żeby tylko ona mi się śniła, lecz nigdy moje prośby nie zostały spełnione. Przez tych kilkadziesiąt lat ona nie śniła mi się w ogóle aż do teraz.
To nie są zwyczajne sny...
List...
Zastanawiałem się o jaki list mogło jej chodzić, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nigdy nie dostałem od niej żadnego listu, tym bardziej nigdy z jej ust nie słyszałem nic o jakimkolwiek liście, więc jaki to ma sens?
Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane? Czy życie nie mogłoby być tak proste na jakie wygląda? Przecież to nie jest aż tak wiele, nic by się nikomu nie stało gdyby na świecie było mniej zmartwień.
Ułożyłem się wygodnie na łóżku i próbowałem zasnąć z nadzieją, że ona przyśni mi się ponownie i powie coś więcej, coś co mogło by mi pomóc w tej cholernej zagadce, którą za oczekiwaniami miałbym rozwiązać. Dlaczego April nie może mi tego 'czegoś' powiedzieć tak w prost? Na to wszystko przecież musi być ta cholerna odpowiedź, której teraz nie mogę znaleźć.



~*~


Nie wiem jak to skomentować. Miało wyjść dłużej i inaczej.. Zaczynam wątpić w moją wenę jak i 'umiejętności' pisarskie. Czujecie ten sarkazm?
Ech, wracając do sedna to czekam na wszelkie komentarze. Liczę na szczerą opinie.
Pozdrawiam i całuję ♥ Sylwia *.*

5 komentarzy:

  1. Och ile ja się naczekałam na ten rozdział. Cieszę się , że się pojawił :D i Lou tu jest!
    Rozdział przyjemny, choć bardzo tajemniczy ;D
    Kurde, ja już chcę wiedzieć co się stało z April!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tajemniczooo... czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. JAK PIĘKNIE <3 czekam nn <3 szybciuuuuuuutko.
    zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam i czekam a rozdziału nie ma i nie ma :(
    zapraszam do sibeie, zaczynam dopiero : http://i-will-love-you-to-the-end.blogspot.com/
    Emily to miła i utalentowana dziewczyna pochodząca z dostojnej rodziny. Po śmierci jej brata, matka zakazuje jej robić to co kocha - tańczyć hip hop. Czy nowo poznani ludzie okażą się przyjaciółmi? Czy pomogą dziewczynie? A może wręcz przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. boooziu podoba mi się , nawet bardzo ! :)
    czemu ja nie umiem tak pisać ? ;cc
    Mimo wszystko podoba mi się , i liczę na kontynuację poprzedniego :)

    OdpowiedzUsuń