13 stycznia 2013

O3.Rozdział


       " Gdyby nie było cierpienia, człowiek nie znałby swych granic,
 nie znałby siebie. "

           Otworzyłem powoli oczy po czym zamrugałem kilkakrotnie pozwalając przyzwyczaić się im do wpadającego światła. Przekręciłem głowę w bok i ujrzałem piękny uśmiech Elizabeth, mimowolnie odwzajemniłem go.
- Jaki list? - zapytała lekko zachrypniętym głosem mrużąc delikatnie powieki.
Nie spodziewałem się, że zwykłe dwa słowa zadziałają co najmniej jak porządne trzy kawy. Zamarłem. Miałem wrażenie, że ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody.
- Słucham? - wydukałem z trudem.
- Mówiłeś o liście przez sen. Jestem zwyczajnie ciekawa. - zaśmiała się lekko, a ja poczułem jak wielki głaz spada z mojego serca i roztrzaskuje się na miliony mikro kawałeczków. Odetchnąłem z ulgą i przybrałem obojętny wyraz twarzy.
- Nie pamiętam co mi się śniło. - odpowiedziałem, nie koniecznie zgodnie z prawdą bo niby co miałbym powiedzieć : Co noc nawiedza mnie w snach moja była dziewczyna i mówi o jakimś liście. Może chcesz kawy?  Skarciłem siebie w myślach, że nawet tak pomyślałem, ona nie wie o April i niech tak zostanie. Nie chodzi o to, że jej nie ufam, po prostu część mnie nie chce by Liz wiedziała.


- Na pewno wszystko zabrałeś? - usłyszałem po raz kolejny.
- Tak. - uśmiechnąłem się blado i ucałowałem małżonkę w czoło. Puściłem Danielle oczko i wyszedł z domu. kierując się wprost do samochodu, w którym czekał Liam.
- Cześć stary. - zaśmiał się - Skłamałbym gdybym powiedział, że nie tęskniłem. - dodał.
Uniosłem kąciki ust do góry kładąc na tylnym siedzeniu podręczną torbę i przywitałem się z Payn'em.
- Jak wakacje na Hawajach? - zapytałem przypominając sobie, że tam właśnie Daddy zabrał brunetkę.
- Było cudownie, to jest magiczne miejsce i jeszcze te wspaniałe widoki. Danielle do tej pory jest zachwycona. - wytłumaczył odpalając silnik samochodu. - A co u Elizabeth? - zapytał nagle.
- Wszystko w porządku. - powiedziałem pewnie zapinając pas bezpieczeństwa.
- A z tobą? - zapytał cicho. Bardzo dobrze wiedziałem o co mu chodzi, ale nie znałem odpowiedzi na zadane przez niego pytanie. - Lou mi powiedział. - dodał widząc grymas wymalowany na mojej zmęczonej twarzy. Nie gniewałem się na Tomlinsona, w sumie to nawet cieszyłem się, że mu powiedział. Przemilczałem całą jazdę do domu Payn'a, on zrozumiał wiec też już nic nie mówił. W spokoju dojechaliśmy do celu.
- Harry zaraz przyjedzie. - powiedział Liam otwierając drzwi do domu. Już w holu usłyszałem stłumione śmiechy Niall'a i Louis'a dobiegające z salonu. Mimowolnie i moje usta wykrzywiły się w uśmiechu. Tęskniłem za nimi, każdy z nas wyjechał gdzieś na wakacje i nie mieliśmy okazji spędzić wspólnie czasu. Brakowało mi ich towarzystwa i dopiero teraz to sobie w pełni uświadomiłem.
- Zayn. - wykrzyknął Horan kierując się w naszą stronę - Kope lat. - zaśmiał się ściskając mnie delikatnie, zaraz za nim pojawił się też Lou i bezdźwięcznie powiedział hej uśmiechając się przy tym wesoło.



- Czyli twierdzisz, że April śni Ci się cały czas? - zapytał Liam analizując każde słowo, które wypowiedziałem.
- To nie jest zwykły sen. Wiem, ze to dziwnie zabrzmi ale ona tak jakby nawiedza mnie jako duch, tylko robi to kiedy śpię. - wydukałem z trudem sklejając zdanie - Ona płacze i krzyczy coś czego nie mogę zrozumieć, a kiedy słowa stają się wyraźne .. - przełknąłem głośno ślinę - znika. Coś lub ktoś po prosu zabiera ją ode mnie zadając ból. Wiem to bo za każdym razem wykrzywia się z cierpienia, staje się taka nieobecna. Wystarczy, że mrugnę, a jej już nie ma. To jest straszne. - powiedziałem starając się opanować przyspieszone bicie mojego serca. Miałem wrażenie, że dudni w głębi mnie tak głośno i mocno iż chłopcy je słyszą.
- Współczuje Ci stary. - podsumował Harry. - Pomyśl może powiedziała coś ważnego.
- List. - wyszeptałem zdając sobie sprawę, że przytłoczony wyobrażaniem sobie koszmarów z April zapomniałem o najważniejszym. - List. - powtórzyłem równie cicho gapiąc się w jeden punkt na ścianie.
- List? - powtórzył wyraźnie Niall.
- Tak. - wydukałem. - Powiedziała, list. - przetarłem mokre oczy rękami.
W pokoju zapanowała głucha cisza. Bałem się oddychać nie chcąc jej zakłócić, każdy, nawet najmniejszy gest wydawał się być tu nie na miejscu.
- Ale jaki list? - wyszeptał Louis.
Nikt nie odpowiedział, wszyscy pogrążyli się we własnych myślach. Ja również.
Tylko dlaczego ona pojawiła się w moim życiu teraz? Może nie chciałem tego. To za bardzo boli. Wspomnienia bolą. Tak bardzo ją kochałem, było to zupełnie inne uczucie niż to, którym darzę Elizabeth. Ją też kocham, wiem to, nigdy w to nie wątpiłem, ale z April łączyło mnie coś specyficznego. Wyjątkowego. Z nią czułem się jakbym latał, dziwne pojęcie, sam nie umiem tego zdefiniować, ale wtedy liczyłem się tylko ja i ona. Omijaliśmy szerokim łukiem wszelkie problemy, marząc o ukojeniu, które nigdy nie nadeszło. Wydawać by się mogło, że teraźniejszość jest moim ukojeniem, ale ja tego nie czuję. Nie bez niej.
Długo zajęło mi określenie uczuć w stosunku do Charpentier, ona walczyła, starała się zachować dystans, nie pozwalała przebić się przez barierę, którą się otoczyła, ale z upływem czasu udało mi się, wygrałem bitwę z jej nieufnością. Szczęście nie trwało długo, jak w tych wszystkich książkach o miłości, coś poszło nie tak, spieprzyło się, cholerny los nie chciał dać mi radości. Nie chciał bym żył w tym toksycznym  dla opinii publicznej związku.

Niebo okalały granatowe chmury zwiastujące deszcz, powietrze było gęste, czasami sprawiało, że kręciło mi się w głowie. Ten dzień był zakręcony, zdecydowanie należał do tych mniej normalnych niż zwykłe wtorki. Nie wiem jakim cudem ale byłem pewny, że stanie się coś dziwnego.
- Zayn, ja nie oczekuje litości. - wysyczała dając mi do zrozumienia, że ma dość naszej rozmowy. 

- Ale ja się nie lituje! - wykrzyczałem. - Zrozum mnie, otwórz się przede mną, zaufaj mi. - z każdym nowo wypowiedzianym słowem czułem jak z mojego ciała ulatnia się cała siła, ostanie słowo mówiłem już prawie szeptem.
- Nie chcę tak żyć. To, że spotykamy się jest dla wszystkich wielką sensacją. - rzuciła ostro. - Zayn Malik i jego nowa koleżanka ćpunka i alkoholiczka. - wysyczała. - Nie rozumiesz, że nie pasujesz do mojego świata tak jak i ja do twojego? Różnimy się, nic tego nie zdoła zmienić, więc lepiej zakończmy to wszystko zanim będzie za późno. 

- Przecież nie znają cię, nawet nie wiedzą, że masz problemy z narkotykami. Ochronię Cie. - powiedziałem pewniej łapiąc ją za ramiona.
- To tylko kwestia czasu. - rzekła unikając mojego wzroku, doskonale wiedziałem, że sobie nie radziła, nie lubiła mówić o problemach, uważała swoje życie za nic nie warte, a ja byłem jedyną osobą, która znała prawdę.
- Nic takiego się nie stanie. Nie mają od kogo się dowiedzieć. - wydukałem starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco. 

- Kpisz sobie ze mnie, Zayn? - zaśmiała się szyderczo - Czy ty w ogóle siebie człowieku słyszysz!? - wykrzyknęła wściekła. - To są ludzie, którzy nie mają żadnych skrupułów, wyciągną na wierzch największe bagno w jakim kiedykolwiek byłeś zanim zdążysz wyjść do sklepu po bułki. - skomentowała. - Doskonale o tym wiesz! - wykrzyczała prosto w moją twarz.
- Nie pozwolę na to. - oburzyłem się, patrzyłem prosto w jej oczy próbując dojrzeć w nich jakiekolwiek uczucia, ale schowane one były gdzieś głęboko pod tą całą maską obojętności, którą przybierała .
- Nie masz na to żadnego wpływu. - warknęła - A teraz proszę pozwól, że zniknę z twojego życia raz na zawsze. - wysyczała i wyszła z domu trzaskając drzwiami. Stałem przez chwilę osłupiały, nie wiedziałem co się właściwie dzieje, dopiero po chwili ocknąłem się z tego cholernego transu i wybiegłem za nią. Widziałem skołowane spojrzenia chłopaków, dopiero teraz poznali małą część prawdy o April i nie mogę ukryć, że wyglądali na bardzo zszokowanych. Była ona dla nich wielką zagadką od kiedy tylko pojawiła się w moim życiu, ale właśnie dziś usłyszeli o jej problemach. Nie były to żadne spekulacje czy przypuszczenia, które miały miejsce dotychczas, słyszeli to od niej, to była prawda. 
Wybiegłem z mieszkania i ujrzałem jak dziewczyna zatrzymuje taksówkę, zacząłem biec w jej stronę i kiedy miała już wsiadać złapałam ją za rękę i przyciągnąłem mocno do siebie, bez żadnego zastanowienia wpiłem się w jej usta. To co się wtedy działo wewnątrz mnie było nie do opisania. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek i wtedy rozpętała się prawdziwa burza. Moje uczucia dosięgnęły zenitu, jej dotyk sprawiał, że skóra drżała, a języki tańczące dziki taniec namiętności uczynił iż było to moje najbardziej erotyczne z przeżyć. Nie mam pojęcia jak to zrobiła, ale sam fakt, że dotykam wargami jej warg, obejmuję ją w talii i pieszczę ręką jej policzek rozpaliły we mnie pożądanie, z którym wcześniej się nie spotkałem. Byłem gotów kochać się z nią choćby na ulicy. W tamtej chwili oddychanie stało się zbędną czynnością i gdyby nie to, że musiałem zaczerpnąć powietrza nie przerwałbym tego pocałunku. Brunetka patrzyła na mnie nieobecnym wzrokiem lecz po chwili miałem wrażenie, że ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody bo spojrzała na mnie ze złością wymalowaną na twarzy i bez słowa spoliczkowała. Złapałem się za bolący policzek i widząc jak dziewczyna odwraca się na pięcie i jedną nogą jest już w taksówce straciłem wszelką nadzieję na to iż jej serce pokocha mnie choćby w połowie mocno co ja ją. Jakaś magiczna siła sprawiła, że jednak nie wsiadła do pojazdu, zatrzymała się gwałtownie i po chwili zastanowienia dała znak kierowcy, że ma jechać. Patrzyłem na tą całą akcje czując, że zgłupiałem, nie miałem pojęcia co się dzieje, a ona po prostu podeszła do mnie i pogłaskała po policzku, wtedy po raz pierwszy widziałem jej łzy, maska obojętności wyparowała, a w miejsce po niej pojawiła się troska. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy z tego, iż właśnie osiągnąłem swój cel, liczyło się jedynie to, że ona ponownie złączyła nasze usta w długim, namiętnym pocałunku.

Nie rozumiałem, cała ta chora sytuacja była dla mnie niczym puzzle, w których brakuje jednego kawałka i choćbym nie wiem jak się starał nie uda mi się ułożyć całości no bo brakuje tego nieszczęsnego, małego elementu. Okropnym było dla mnie to, że czułem się żałośnie, nie potrafiłem myśleć trzeźwo. Zbadałem wzrokiem jeszcze raz sypialnię w domu Liam'a i zamknąłem powieki, przekręcanie się z boku na bok i poprawianie poduszki nie pomagało w odpłynięciu w ramiona Morfeusza. Minęły całe wieki zanim pogrążyłem się we śnie, a dopiero wtedy zaczął się ten cały koszmar.
Otworzyłem oczy i rozejrzałem się dokładnie, znajdowałem się na jakiejś polanie pośrodku lasu. Był on barierą, niczym studnia bez dna, wiedziałem, że gdzie nie pójdę nie uda mi się stąd wyjść, czułem to. Wtedy stało się coś nieprawdopodobnego, ujrzałem ją, stała roztrzęsiona po środku wielkiej polany i patrzyła na mężczyznę naprzeciwko niej. Bała się go. On coś do niej krzyczał, a ona płakała, nie słyszałem o czym mówią, byłem niczym głuchy i wtedy wyciągnął nóż, zaczął kierować się w jej stronę, dziewczyna wpadła w panikę, zaczęła rozglądać się nerwowo. Z każdym postawionym przez niego krokiem April cofała się do tyłu, aż wreszcie zagrodził jej drogę ucieczki, była bezradna. Stał przed nią wymachując przed jej oczami nożem, zerwałem się z miejsce i zacząłem biec w ich stronę, coś skutecznie spowalniało mnie, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mam przykute kule ze stali do nóg. Pomimo wszystko biegłem dalej wrzeszcząc w niebo głosy z przerażenia i wtedy stało się, powiedział coś do niej by po chwili zadać pierwszy cios w klatkę piersiową, dziewczyna zsunęła się po drzewie nadal patrząc na napastnika. Usłyszałem jej ostatnie słowo, po czym on zadał kolejny cios, ostateczny. Trafił w serce. Patrzyłem jak jej oczy tracą całe życie, a ciało zalewa się krwią, podbiegłem tam, teraz nie miałem żadnej przeszkody, nic nie przykuwało mnie do ziemi. Padłem na kolana przy niej i widząc jak zbrodniarz odchodzi zacząłem przeraźliwie krzyczeć, trzymałem w ramionach jej martwe ciało i rzewnie płakałem mocząc zakrwawioną koszulę. Starałem się przywrócić jej życie, ale było za późno. Nie mogłem już nic zrobić. Ręce drżały, a w środku dosłownie umierałem. Miałem wrażenie, że milion ostrzy wbija się w moje serce. Ostatnie słowo brunetki dudniło w moich uszach.
Zayn. 

Zerwałem się z łóżka roztrzęsiony, kropelki potu spływały po mojej twarzy, zacząłem przeraźliwie krzyczeć i płakać jednocześnie. Chwila i w pokoju znaleźli się wszyscy chłopcy, zakryłem twarzy dłońmi i łkałem. Materac zapadł się i poczułem silne ramię obejmujące moje ciało.
- Nie pomogłem jej. On ją zabił. Nie umiałem sprawić by żyła. - wydukałem zanosząc się łzami, nabranie oddechu stało się teraz arce trudnym zadaniem.
- Co? - powiedział jak się nie mylę Horan, spojrzałem na nich wszystkich.
- Widziałem jej śmierć. - wyszeptałem roztrzęsiony.




~*~




Wybaczcie mi. Brak weny, brak czasu. Ale na reszcie dodałem ten trzeci rozdział i czekam na waszą opinię. Proszę bądźcie szczerzy, jeśli zwaliłam to powiedzcie, chcę znać prawdę. Jednak jeśli podoba wam się ten rozdział jak i cały blog, to proszę pomóżcie mi go rozreklamować. Byłabym bardzo wdzięczna.
Wasza Sylwia. :) xx

4 komentarze:

  1. Jeju, doczekałam się! Wiesz, ze kocham tą historię od samego początku. Nie zawaliłaś kochana, mi się cholernie podoba i czekam na więcej :*

    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwie dziewczyny, pięć chłopców. Zbuntowani nastolatkowie, szukający swojego miejsca na świecie. Wyzywające stroje, dziary; tak można ich określić.
    W brutalnym świecie żyją, starając się przeżyć. Jak potoczy się ich życie? Z kim je spędzą?

    Zapraszamy na ciekawą historię o dwóch dziewczynach - Sophie i Elizabeth, a także o chłopakach z One Direction.

    http://lonely-and-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. To ty prowadziłaś tego bloga prawda? danceintherain1d.blogspot.com No bo ostatnio jak tam byłam, to zaczęłaś pisać następny sezon czy coś takiego nie? A teraz już go nie ma. Nie będziesz go już pisać? Dlaczego?

    OdpowiedzUsuń
  4. [spam]

    Shae była zwykłą nastolatką. Chodziła do szkoły, imprezowała, raniła chłopięce serca. Do czasu...
    Dwa lata wcześniej jej ojciec, policjant, zamknął w więzieniu osiemnastoletniego Zayna Malika. Kiedy w końcu opuścił malutką celę, w jego głowie znajdował się plan doskonały. Plan zemsty. Zayn wiedział, że czułym punktem policjanta Richarda będzie jego osiemnastoletnia córka. Z pomocą swojego zaufanego przyjaciela, Liama Payne`a, porwał młodą Shaę, nie do końca wiedząc ile będzie ją więził. Na pannę Rosen czekać będzie wiele, niekoniecznie miłych, atrakcji ze strony Malika. Z początku czuła do niego nienawiść, jednak potem... Właśnie, co potem? Dowiesz się tego, czytając:
    http://dark-ignorance.blogspot.com/

    ~ C. M.

    OdpowiedzUsuń